Home Wiadomości Skąd się wzięła foodomika

Skąd się wzięła foodomika

Autor: dr n.med. Anna Słowikowska, kardiolog, autorka książki i edukacyjnego fanpejdża
https://atspublishing.com/
https://www.facebook.com/sercewdobrymstylu

Teoretycznie wszyscy wiemy, że zdrowe żywienie jest bardzo korzystne dla zdrowia. Uczymy się o tym w szkole, czytamy w prasie i na portalach internetowych. Teoretycznie, bo w praktyce jest z tym bardzo kiepsko. Wielu pacjentów, nawet po operacji serca bagatelizuje znaczenie zdrowego żywienia, i nie ma ochoty niczego zmieniać, mimo otrzymania drugiej szansy na życie.

Dlaczego?

Niektórzy nawet nie dlatego, że nie wierzą w moc nauki i zaleceń lekarskich. Problem jest bardziej złożony. Po prostu istnieje powszechne przekonanie, że zdrowa żywność nie istnieje. Uważamy, że nasze wysiłki na rzecz zdobycia zdrowej żywności są mało efektywne, bo jeśli nawet jakiś produkt nazywa się eko to po przeczytaniu składu dostajemy nieprzyjemnych dreszczy, że ktoś chce zakpić z naszej inteligencji i umiejętności czytania. Czasami skład jest wydrukowany tak małą czcionką, że trudno bez lupy doczytać się co zawiera rzekomo cudowny wege słoiczek z jedzeniem. A potrafi zawierać miks emulgatorów, wypełniaczy i tłuszczów trans. Istnieje realny problem, bo nie wiemy jak wytropić żywieniowych oszustów. A na dodatek skoro zatruliśmy środowisko w którym żyjemy, to zdrowe warzywa czy ryba wydają się nam nierealne do zdobycia. A jeśli tak, to po co w ogóle się przejmować sposobem żywienia. I tak przecież wszyscy umrzemy – myśli wielu. I w taki sposób statystyki dotyczące chorób sercowo – naczyniowych i nowotworów przerażają specjalistów zdrowia publicznego, którzy przygotowują raporty dotyczące stanu zdrowia ludności.  Ale nie chodzi o raporty, chodzi o zdrowie i życie konkretnych ludzi. Po co przedwcześnie tracić zdrowie i sprawność.

Czy badanie żywności ma sens

Skoro zniszczyliśmy środowisko w którym żyjemy i mamy wrażenie, że w kwestii jedzenia poruszamy się w sieci mniejszych lub większych nadużyć to czy jest jakakolwiek nadzieja, że da się wytropić zdrową żywność? Oczywiście, że tak. Od lat walczę, aby powstawały miejsca typu „check your food”. Po co? Aby można było zakupioną marchewkę, jabłko czy rybę poddać badaniom na własny użytek. Kto miałby to finansować? Instytucje zajmujące się zdrowiem publicznym. Skoro wszyscy wiedzą, że ze zdrowiem Polaków nie jest dobrze, a wybory żywieniowe pozostawiają wiele do życzenia byłoby to wyjątkowo pożądane. Gdyby się okazało po analizie, że warzywa które kupujesz od zaufanego rolnika są rzeczywiście pozbawione szkodliwych związków to czy nie miałbyś większej motywacji do jedzenia ich częściej z uwagi na smak i zdrowie? Globalnie przełożyłoby się to na realne oszczędności, z powodu mniejszych wydatków na procedury naprawcze w medycynie. Jeśli ktoś z was myśli, że przeceniam znaczenie jakości jedzenia to odsyłam do wszystkich wytycznych towarzystw naukowych, np Europejskiego Towarzystwo Kardiologicznego, do którego należy Polskie Towarzystwo:  „Dieta jest potężnym wyznacznikiem otyłości, nadciśnienia tętniczego, dyslipidemii, cukrzycy i zdrowia. Po wprowadzeniu zmian w diecie na poziomie populacyjnym można obserwować gwałtowny spadek częstości zdarzeń sercowo-naczyniowych”  To zdanie zostało poparte mnóstwem badań naukowych z udziałem dużych grup ludzi. To nie są puste słowa.

W jaki sposób można badać żywność

Żywność można badać pod różnym kątem używając wyrafinowanych narzędzi badawczych takich jak spektroskopia NMR i spektrometria mas. Pozwalają na precyzyjne określenie jakie związki zawiera badana żywność. Dzięki temu można wykryć plejadę fantastycznych zarówno tych bardzo wartościowych dla zdrowia ale również i te szkodliwe. Znawcy żywności wiedzą, że oliwa oliwie nie jest równa. I ta pochodząca z oliwek z uczciwych upraw, rosnących na dobrej glebie jest dla zdrowia bezcenna. 

Nie wiem czy wiecie, ale to producenci i dobrzy sprzedawcy wina  są tymi, którzy wyjątkowo doceniają nowoczesne techniki badawcze i rzeczywiście z nich korzystają w praktyce. NIkt nie lubi być nabitym w butelkę podczas aukcji wina, które ma być wyjątkowe i dlatego kosztuje krocie. Uczciwi sprzedawcy dbają o swoją reputację i chcąc uniknąć blamażu badają markowe wina. Nowoczesne metody pomagają porównać skład gleby na której rosły określone szczepy winogron z finalnym płynnym produktem. Nietrudno wtedy wykryć potencjalne oszustwa. To zdecydowanie dokładniejsza metoda niż zaufanie do kubków smakowych najwybitniejszych sommelierów. 

Badanie żywności z użyciem zaawansowanych technologicznie metod badawczych to właśnie foodomika. I kto wie czy w połączeniu genetyką nie zyska szerszego zastosowania w medycynie prewencyjnej. Uważam, że w nieodległej przyszłości będzie można uzyskać rekomendacje które grupy warzyw i owoców są dla danej osoby najkorzystniejsze. Warzywa na recepcie od lekarza? To naprawdę realne. Prewencyjna medycyna spersonalizowana puka do naszych drzwi.

Domagajmy się aby metody badania żywności stały się powszechne dla dobra wszystkich. Będziemy szczęśliwsi i zdrowsi.

Pokaż więcej powiązanych artykułów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź także

Niewydolność serca – podstawowe zasady leczenia przewlekłego

Poniżej krótka przypominajka dla naszych pacjentów z niewydolnością serca – o pomiar…