Home Mam stenty Leczenie Depresja – nowe sposoby leczenia na horyzoncie

Depresja – nowe sposoby leczenia na horyzoncie

Zaburzenie depresyjne czy zaburzenia lękowe to częsty problem w praktyce klinicznej, także niestety u pacjentów kardiologicznych. Zaburzenia nastroju w sposób oczywisty negatywnie wpływają na jakość życia, ale co z naszego punktu widzenia równie fatalne, negatywnie wpływają na postawy pacjentów wobec leczenia – chodzi np. o rezygnację z systematycznego przyjmowania leków czy niepodejmowanie skutecznych modyfikacji stylu życia.

Dotychczasowe leczenie oparte na farmakoterapii nie przynosi poprawy u wszystkich pacjentów. Często konieczna jest zamiana leków ze względu na ich działania uboczne czy stosowanie innych form terapii jak psychoterapia, które choć są skuteczne, to jednak trwają długo. W zasadzie na poziomie bardzo ogólnym można powiedzieć, że tak właśnie często bywa w medycynie, nie tylko w psychiatrii. Nie jest to świat zero-jedynkowy, w którym każdy lek zawsze działa tak samo skutecznie u każdego pacjenta, w każdej sytuacji.


Psychiatria to generalnie dziedzina medycyny, która chyba w najmniejszym stopniu doświadczyła dobrodziejstw wynikających z postępu technologicznego XX i XXI wieku. O ile szereg specjalizacji zabiegowych eksplodował dosłownie i przeniósł nas w zupełnie inny świat, wiele specjalizacji niezabiegowych skorzystało z postępu biotechnologicznego (np. zaawansowana diagnostyka laboratoryjna, leczenie immunosupresyjne), o tyle psychiatria na poziomie diagnostycznym opiera się dalej na schematach wywiadu klinicznego i „chemii” między lekarzem a pacjentem, a w zakresie leczenia pozostają leki, którym daleko w swej specyficzności do zaawansowanych leków immunosupresyjnych. Jest oczywiście wielu wspaniałych psychiatrów, których praca szczególnie w lokalnym systemie organizacyjnym jest szalenie trudna, ale ciekawe jest pytanie dlaczego tak jest, dlaczego postęp w psychiatrii nie jest tak spektakularny jak np. w kardiologii interwencyjnej? Skoro dziś zawał serca leczymy nieporównanie skuteczniej niż 40 lat temu, dlaczego równie skutecznie nie leczymy depresji? Przyznam, że odpowiedź na to pytanie, intrygujące i bardzo interesujące, wykracza poza moje kompetencje; to zdecydowanie inne osoby powinny komentować to zagadnienie. Ale ponieważ jak wspomniano zaburzenia nastroju to istotny element codziennej praktyki kardiologicznej, nie możemy pozostawać głusi na pojawiające się nowe metody leczenia depresji.


Od kilkunastu lat na gruncie tzw. neurofeedbacku (czyli w skrócie koncepcji opierającej się na założeniu, że aktywność naszego mózgu może być modyfikowana poprzez trening opierający się na zewnętrznym wzmacnianiu pożądanych form aktywności) rozwijana była forma modulowania aktywności ośrodkowego układu nerwowego poprzez fale magnetyczne. W skrócie chodzi o to, że określone obszary kory mózgowej cechuje poziom aktywności odpowiadający depresji i zmiana tej aktywności prowadzi do zmiany samopoczucia i podniesienia nastroju. To z kolej wzmacnia pozytywnie pacjenta i w pętli sprzężenia zwrotnego jest czynnikiem utrwalającym korzystne zmiany. Na przestrzeni lat technika była rozwijana i doczekała się komercjalizacji w różnych postaciach, ale z mojego punktu widzenia bardzo interesujące wyniki badań zaprezentowano właśnie niedawno.

Chodzi o pracę dotyczącą „Stanford accelerated intelligent neuromodulation therapy (SAINT)”, określaną także jako terapia neuromodulująca Stanford, będącą formą intensywnej, zindywidualizowanej przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. Wyniki badań opublikowano pod koniec października tego roku w American Journal of Psychiatry. Warto zaznaczyć, że sama przezczaszkowa stymulacja magnetyczna jest formą leczenia uznaną przez amerykańską organizację rządową Food and Drug Administration. Przy czym stosowane aktualnie rozwiązania poprawiają stan około połowy pacjentów, a jedna trzecia pacjentów w ogóle, doświadcza pełnej remisji, ustąpienia objawów choroby.

Metoda SAINT ma tą przewagę nad stosowanymi do tej pory rozwiązaniami, że po pierwsze dostarcza więcej impulsów magnetycznych w jednostce czasu i robi to bardziej precyzyjnie jeśli chodzi o lokalizację. Opiera się ona bowiem w tym zakresie o badanie rezonansu magnetycznego, który bardzo precyzyjnie lokalizuje u danej osoby korę przedczołową w okolicy grzbietowo-bocznej. Aktywność tej okolicy jest z kolei silnie skorelowana z aktywnością zakrętu obręczy, okolicy mózgu, której aktywność jest wzmożona u osób z depresją. Stymulacja magnetyczna tej okolicy kory mózgowej poprawia połączenie między tymi regionami i przywraca tonujący wpływ kory przedczołowej na zakręt obręczy. Stymulacja miała także inny charakter niż stosowana dotychczas gdyż poza większą ilością impulsów w jednostce czasu, stosowane one były w innych przedziałach czasowych niż dotychczas.

Prowadzone badanie było klasycznym badaniem podwójnie ślepej próby – tj. ani lekarz nadzorujący procedurę, ani pacjent nie wiedzieli czy stosowano jest rzeczywiście procedura terapeutyczna czy stosowane jest placebo. W grupie osób poddanych terapii średnia czasu trwania depresji wynosiła 9 lat; część pacjentów miała za sobą kilka nieskutecznych form farmakoterapii, część w związku z tym nie stosowała żadnych leków, natomiast ci którzy leki stosowali nie przerywali ich przyjmowania na czas leczenia. Przejdźmy zatem do omówienia wyników.


W ciągu 4 tygodni po rozpoczęciu terapii, u 12 z 14 uczestników badania, którzy otrzymali właściwą terapię, zaobserwowano poprawę, a u 11 spełnione zostały kryteria remisji czyli ustąpienia depresji. W grupie kontrolnej, gdzie stosowana była procedura placebo, kryteria remisji spełniło 2 z 15 pacjentów. Co jest również ważne, u większości pacjentów poprawę obserwowano już po kilku dniach – w przypadku farmakoterapii na efekt trzeba czekać tygodniami. Stąd badacza zakładają, że jej stosowanie będzie najbardziej uzasadnione właśnie na początku leczenia farmakologicznego, gdyż wtedy największe jest ryzyko samobójstw.

Trzymamy zatem kciuki za nowe metody leczenia w psychiatrii i nie możemy doczekać się ich zastosowania u pacjentów kardiologicznych.

Pokaż więcej powiązanych artykułów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź także

Pal i pielęgnuj otyłość – zobaczymy się wcześniej

Palenie tytoniu i otyłość – pisaliśmy wielokrotnie, apelujemy, namawiamy – i n…