Home Nadciśnienie Porady Dieta oparta o rośliny – plant based diet. Czy aby jest dla nas dobra? Meandry rzeczywistości.

Dieta oparta o rośliny – plant based diet. Czy aby jest dla nas dobra? Meandry rzeczywistości.

W lipcu 2017 roku na łamach Journal of the American College of Cardiology opublikowano wyniki badania koordynowanego przez dr Satija. Badanie miało charakter obserwacyjny i obejmowało populację 209 tysięcy osób spośród których 43 tysiące stanowili mężczyźni, obserwowanych przez dwie dekady. Badacze porównali trzy kategorie diety opartej na roślinach.

  1. Pierwsza grupa to osoby stosujące dietę opartą na roślinności oraz redukujące ilość produktów pochodzenia zwierzęcego, jak chociażby produkty mleczne czy produkty zawierające elementy pochodzenia zwierzęcego jak pizza czy majonez.
  2. Druga grupa to osoby stosujące dietę opartą na roślinności, przy czym eliminujące produkty niezdrowe i to zarówno pochodzenia roślinnego i zwierzęcego.
  3. Trzecia grupa to osoby stosujące dietę opartą na roślinności, ale mniej zdrową czyli np. bogatą w soki owocowe, makaron, biały ryż, płatki, ziemniaki, słodzone napoje i starające się redukować ilość przyjmowanych produktów pochodzenia roślinnego.

Jak zapewne domyślacie się Państwo, grupa 2 charakteryzowała się najniższym ryzykiem choroby niedokrwiennej serca. Tymczasem grupa 3, wcale nie wypadała lepiej od grupy 1. Oznacza to, że nie zawsze zrezygnowanie w diecie z produktów pochodzenia zwierzęcego prowadzi do zdrowej diety. Tym bardziej, że samo określenie czym jest dieta oparta na produktach pochodzenia zwierzęcego jest problematyczne i różnie definiowane w badaniach. Wiemy, że Światowa Organizacja Zdrowia wydała komunikat o rakotwórczym charakterze przetworzonego czerwonego mięsa – ale mamy np. wyniki badania z 2017 roku opublikowane w American Journal of Clinical Nutrition, z którego wynik że jedzenie około 10 dekagramów nieprzetworzonego czerwonego mięsa, trzy razy w tygodniu, nie wpływa negatywnie na kontrolę ciśnienia tętniczego ani na ogólny poziom cholesterolu.

Bardzo ważnym źródłem wiedzy na temat wpływu diety na stan zdrowia jest badanie EPIC-Oxford. Do badania tego włączono osoby mieszkające w Wielkiej Brytanii. Rekrutacja do badania miała miejsce w latach 1993–2001, obserwacja pacjentów włącznie w prowadzeniem badań krwi i oceną stanu zdrowia do 2010 roku, a rokowanie co do przeżycia i ryzyka wystąpienia różnych zdarzeń sercowo-naczyniowych i nie tylko do 2016 roku i opierało się na analizie bazy danych hospitalizacji tych osób lub przyczyn ich zgonów. Uczestników badania podzielono na 4 grupy: 29380 to osoby jedzące mięso, 8037 osoby nie jedzące mięsa poza rybami, 15499 to wegetarianie, a 1982 osoby to weganie. Wyniki analiz wykonywanych w trakcie aktywnej obserwacji pacjentów pokazały, co nie zaskakuje, że osoby z grupy wegan mają najniższy (przy czym prawidłowy wskaźnik BMI). Różnica w przypadku wegan i osób jedzących mięso wynosiła ponad 4 punkty BMI (podobnie jak w badaniu Adventist Health Study).

Zanim omówimy wyniki badania w odniesieniu do parametrów kardiologicznych zwrócimy Państwa uwagę na … ryzyko złamań. Jedna z analiz badania EPIC-Oxford jasno pokazała, że weganie są grupą najbardziej narażoną na ryzyko złamań, w tym złamań w specyficznych miejscach (biodro, kończyna dolna, kręgi kręgosłupa). Przykładowo wygląda to tak – na 1000 osób stosujących dietę wegańską w perspektywie 10 lat, 14 dodatkowych osób będzie miało złamania. Ryzyko złamania nogi jest w tej grupie dwukrotnie wyższe w porównaniu do osób jedzących mięso. Czynnikami, które zdaniem badaczy bez wątpienia wpływały na ten stan rzeczy był niższy poziom wapnia i białka w jedzeniu oraz niższe BMI. I wiemy, że w tym przypadku suplementacja witaminy D i wapnia może przynieść poprawę.

Wyniki badania EPIC-Oxford pokazały, że weganie i wegetarianie mieli zdecydowanie niższy poziom cholesterolu, niższe BMI ale wyższy poziom kwasu moczowego. Ryzyko tzw. zdarzeń sercowo-naczyniowych, w szczególności zawałów serca nie zakończonych zgonem było niższe, natomiast całkowita śmiertelność z powodów sercowo-naczyniowych nie była istotnie niższa. Osoby analizujące te wyniki wskazywały na to, że średnia różnica poziomu cholesterolu LDL między jedzącymi mięso a wegetarianami, czyli 40mg/dl, to różnica jaką osiągnąć można przy pomocy leczenia statynami. Postawiono zatem hipotezę, że to właśnie farmakoterapia stosowana u osób jedzących mięso mogła zniwelować różnice w śmiertelności.

Podobnym badaniem jeśli chodzi o badaną grupę było badanie Adventist Mortality Study. Osoby będące wyznawcami kościoła Adwentystów Dnia Siódmego powinny przestrzegać także pewnych zaleceń związanych ze zdrowym stylem życia co oznacza m.in. unikanie alkoholu, niepalenie, czy zdecydowanego ograniczenie albo wyeliminowanie mięsa.

Pierwsze duże badania obserwacyjne rozpoczęto w 1958 roku i populację prawie 23 tysięcy osób obserwowano przez 25 lat, przy czym przez pierwsze 5 lat obserwacje były prowadzone wspólnie z American Cancer Society. Czego dowiedziano się wówczas? Jakie były różnice istotne statystycznie?

W porównaniu do populacji ogólnej włączonej do analizy porównawczej American Cancer Society, grupa adwentystów cechowała śmiertelność z powodu chorób nowotworowych na poziomie 60% wśród mężczyzn i 76% wśród kobiet.

Rak płuca występował u adwentystów o 79% rzadziej, rak odbytnicy/okrężnicy o 38% rzadziej, u kobiet rak piersi o 15% mniej, u mężczyzn rak prostaty 8% rzadziej. Wśród adwentystów mężczyzn ryzyko zgonu z powodu choroby wieńcowej było o 34% niższe, a u kobiet niższe o 2%. Wśród mężczyzn ryzyko udaru było o 28% niższe, a u kobiet o 18% niższe. Porównanie całkowitej śmiertelności pokazało, że u mężczyzn adwentystów była ona o 34% niższa, a u kobiet 12% niższa.

Oczywiście elementem wyróżniającym populację adwentystów było przede wszystkim niepalenie tytoniu. Naturalna zatem wydawała się interpretacja, że to właśnie ten czynnik przeważa o różnicach na korzyść członków kościoła w porównaniu do populacji ogólnej, tym bardziej, że z przestrzeganiem innych zaleceń (jak np. unikanie mięsa było różnie). Kiedy jednak prowadzona analizy statystyczne uwzględniające ten element, okazywało się, że nie jest on wystarczającą okolicznością pozwalającą wyjaśnić te rezultaty.

Kiedy porównano populację osób niepalących z populacji ogólnej z członkami kościoła adwentystów okazało się, że całkowita śmiertelność mężczyzn wynosiła 85% ogólnej populacji a kobiet 78%. Ryzyko raka płuca wynosił 67% u mężczyzn i 42% u kobiet, raka okrężnicy, odbytnicy 67% dla mężczyzn i 42% dla kobiet, piersi u kobiet 81%, prostaty u mężczyzn 93%. Ryzyko zgonu w powodu choroby wieńcowej było nadal niższe, o 24% u mężczyzn, a ryzyko udaru o 25% niższe u mężczyzn i 21% u kobiet.

Podobne badania porównawcze i obserwacyjne przeprowadzono na populacji członków kościoła adwentystów dnia siódmego i lokalnych społeczności, w innych krajach. W Norwegii np. taka analiza została rozpoczęta w 1960 roku (dane ponad 7 tysięcy członków tego kościoła porównywano do danych populacji ogólnej). Ryzyko zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych dla mężczyzn wynosiło 65%, a dla kobiet 90% tego, na co narażona była populacja ogólna. W przypadku zgonów z powodu chorób nowotworowych u mężczyzn ryzyko to wynosiło 78% ryzyka populacyjnego, a dla kobiet odpowiednio 94%.

W przypadku Holandii (nazywanej od pewnego czasu Niderlandami) wyniki analiz z lat 1968 do 1977 pokazały, że ryzyko zgonu z powodu sercowo-naczyniowych w tej populacji wynosiło 50% ryzyka populacyjnego, ryzyko raka płuca 50%, raka żołądka 59%.

O badaniach Adventist Health Study I i II opowiemy przy innej okazji, ale w tym miejscu chcemy zasygnalizować Państwu po raz kolejny rzecz, z której pewnie znakomicie zdajecie sobie sprawę. Styl życia, w tym właśnie niepalenie tytoniu i modyfikacja diety, są szalenie ważne dla zdrowia. Pamiętajcie, że Wasze zdrowie to Wasza praca, i tego co możecie osiągnąć zmianami stylu życie, nie dostaniecie na receptę albo na półce z suplementami diety.

Pokaż więcej powiązanych artykułów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź także

Triglicerydy – czy mamy je „leczyć”

Przyczynkiem do wpisu na ten temat jest jedna z wizyt z ostatniego tygodnia. Młody człowie…